„W nocy z 15 na 16 lipca, niecały tydzień po szczycie NATO w Warszawie i dzień po makabrycznym akcie terroru w Nicei, w Turcji doszło do próby przejęcia władzy przez wojsko. Około godziny 23.00 czasu tureckiego prorządowa Yeni Şafak ogłosiła zamach stanu. Dwadzieścia minut później informację potwierdził premier Binali Yıldırım. W tym momencie nad miastem latały już helikoptery wojskowe, mosty na Bosforze zostały zajęte przez żandarmerię, a na ulicach Stambułu i Ankary powszechne były odgłosy strzelanin i wybuchy. Na główne place i arterie wyjechały czołgi. Wkrótce puczyści wkroczyli do siedziby tureckiej telewizji publicznej TRT i oficjalnie ogłosili zamach stanu, jednocześnie artykułując swoje główne postulaty: zmiana konstytucji, zapewnienie o prozachodnim i demokratycznym kursie. Za zamachem stała frakcja wojska, która sama określiła się jako Krajowa Rada Pokoju. Następnie dokonano częściowej blokady mediów społecznościowych. Nie trwała ona jednak długo i nie była skuteczna. Młodzi Turcy bardzo szybko zaczęli się ze sobą komunikować. Przeważały uczucia strachu i niepewności. Bardzo szybko wyodrębniła się grupa ludzi mocno sprzeciwiających się puczowi. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan, który przebywał wówczas na zagranicznej delegacji, wydał oświadczenie, w którym prosił obywateli o spokój, ale i zachęcał do masowego wspierania go na ulicach. Tysiące ludzi wyległo na ulice, manifestując swoje poparcie dla rządzącej AK Partisi. Należy również wspomnieć, że wśród manifestantów bardzo popularne były hasła proislamistyczne. Gromkie „Yalla Bismillah Allahu Akber” towarzyszyło wszystkim wiecom. Także duchowieństwo wsparło rządzą- cych, wydając oficjalne oświadczenie, w którym prosili wiernych o obywatelski sprzeciw wobec puczu. Obóz władzy, któremu podlega silnie zindoktrynowana policja, i służby bezpieczeństwa przejęły inicjatywę. Co prawda wojskowe helikoptery zdołały jeszcze ostrzelać pałac premiera i prezydenta, ale do mediów przedostawały się kolejne zdjęcia i filmiki, na których policjanci prowadzili pojmanych puczystów. W godzinach późnonocnych wciąż trwały walki, lecz sytuacja niechybnie zmierzała do opanowania. Prezydent ogłosił przylot do kraju (wcześniej azylu udzieliła mu Wielka Brytania po odmowie ze strony Niemiec). Pucz upadał.”
Konrad_Kotlarczyk_Próba_puczu-1
© 1999-2023 Stowarzyszenie Koliber, ul. Żurawia 47/49 lok. 205, 00-680 Warszawa.