Irlandia odrzuciła Traktat Konstytucyjny (zwany Reformującym) w referendum. Dzięki Bogu! Irlandczycy okazali się odporni na propagandę i szum informacyjny i głosowali zgodnie z własnymi poglądami. Osoby, które czuły się niedoinformowane głosowały przeciwko ratyfikacji. I słusznie, bo gdy o czymś nie mamy pełnej informacji lub, gdy wiadomości wydają się być niewiarygodne lepiej być przeciwko tym zmianom. Tak podpowiada zdrowy rozsądek.
Irlandia odrzuciła Traktat Konstytucyjny (zwany Reformującym) w referendum. Dzięki Bogu! Irlandczycy okazali się odporni na propagandę i szum informacyjny i głosowali zgodnie z własnymi poglądami. Osoby, które czuły się niedoinformowane głosowały przeciwko ratyfikacji. I słusznie, bo gdy o czymś nie mamy pełnej informacji lub, gdy wiadomości wydają się być niewiarygodne lepiej być przeciwko tym zmianom. Tak podpowiada zdrowy rozsądek.
Oczywiście od razu maniakalni miłośnicy idei Unii Europejskiej jako superpaństwa podnieśli lament.
„Irlandia szokuje Europę”, „Europejski koszmar”, a nawet „Irlandzki skandal” – głoszą tytuły w dzisiejszej niemieckiej prasie. W przeciwieństwie do kanclerz Merkel komentatorzy nie mają wątpliwości – po odrzuceniu Traktatu Lizbońskiego przez Irlandczyków Unia Europejska znajdzie się w kryzysie.
Pojawiły się chociażby takie pomysły:
Francuski dziennik „Le Figaro” uważa, że państwa członkowskie Wspólnoty powinny kontynuować proces ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Natomiast Irlandii można zaproponować lekko zmodyfikowany tekst traktatu, który zostałby poddany pod nowe głosowanie.
Czyli wszystko idzie tak jak ustaliła Bruksela, a Irlandczycy jak podskakują to może z nimi się porozmawia. Usilne parcie polityków i urzędniczej masy na powstanie jednolitego państwa europejskiego jest widoczne na każdym kroku. Obywatele nie chcą takiej wizji (koronny dowód ? w referendach w dwóch najbardziej pro-europejskich państwach, czyli w Holandii i Francji odrzucono pierwszą wersję Traktatu Konstytucyjnego), politycy jednak wiedzą lepiej. Już w pewien sposób ograniczono demokrację, bo w prawie wszystkich krajach ratyfikacją traktatu zajmują się parlamenty, a tam łatwo znaleźć większość oferując geszefty dla przeciwników.
Dziękujemy Irlandczykom za to, że pokazali (jako jedyni mogli to zrobić!), że Traktat jest niepotrzebny i my, obywatele Europy nie chcemy, by został wprowadzony. Pragnie tego tylko garstka (z punktu widzenia liczby obywateli Wspólnoty Europejskiej) polityków i urzędników. Mam tylko jedną obawę. Za jakiś czas – może za pół roku, może za rok – pojawi się trzecie podejście do Konstytucji Europejskiej. Obyśmy jeszcze mieli możliwość reakcji.
Michał Wolski jest sekretarzem lubelskiego oddziału Stowarzyszenia KoLiber i redaktorem naczelnym „Gońca Wolności”. Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Autora.
Prosimy o wypełnienie wszystkich pól deklaracji zgodnie z prawdą oraz odesłanie jej skanu na adres koliber@koliber.org. Następnie skontaktuje się z Państwem prezes lokalnych struktur i poinformuje, jak dokończyć proces rekrutacji i w jaki sposób zacząć z nami działać.
Potrzebujemy tylko Twojego adresu mailowego, na który będziemy wysyłać newsletter. Nie poprosimy Cię o żadne inne dane osobowe.
Bycie Sypmatykiem naszego stowarzyszenia, choć ma wiele korzyści, nie wiąże się z żadnymi opłatami czy składkami.
© 1999-2023 Stowarzyszenie Koliber, ul. Żurawia 47/49 lok. 205, 00-680 Warszawa.