Krzysztof Bosak w jednym ze swoich ostatnich tekstów „Wolny rynek – tak, liberalizm -nie” (http://rebelya.pl/post/3859/bosak-wolny-rynek-tak-liberalizm-nie) stwierdza, iż nie warto bronić liberalizmu, ponieważ zbyt wiele złych treści ideowo – politycznych i złej praktyki politycznej i gospodarczej ten termin za sobą ciągnie. W swoich rozważaniach zręcznie wyłączył z grona liberałów F. A. von Hayeka, A. Smitha oraz ordoliberałów niemieckich przypisując ich wszystkich do grona konserwatystów. Natomiast do najpopularniejszych idoli współczesnych liberałów zaliczył anarchokapitalistę Murraya Rothbarda, który jakoby unika, w przeciwieństwie do Smitha, subtelnych rozważań moralnych sprowadzając swoich wyznawców na manowce dogmatyzmu, prostactwa i bezrefleksyjności.
Z takim zniekształconym ujęciem myśli liberalnej przez reprezentanta polskiego nacjonalizmu nie można się zgodzić. Jak słusznie zauważył Konfucjusz naprawę państwa należy zacząć od naprawy pojęć. Prawdą jest, że wokół pojęcia liberalizmu nawarstwiło się wiele złych treści ideowo – politycznych, pojęcie to zostało przejęte przez lewicę i często jest utożsamiane z libertynizmem. Jednak nie można się zgodzić z postulatem, aby pojęcie to wolnościowcy porzucili jako skompromitowane. Tym bardziej, że polscy narodowcy, nie porzucają dawnych szyldów organizacyjnych ani nie odcinają się od swoich, mających źródła w rewolucji francuskiej tradycji kolektywistycznych (sprowadzających się co do zasady to tego, że grupa – naród lub społeczeństwo ma prawo podporządkować sobie jednostkę) i często etatystycznych, skompromitowanych w państwach totalitarnych.
Jeżeli jest jakaś ideologia pozostająca w całkowitej kontrze do zbrodniczego totalitaryzmu i kolektywizmu XX w. to jest nią właśnie liberalizm oparty na poszanowaniu wolności osobistej, własności prywatnej, swobodzie umów i etyce chrześcijańskiej (co bardzo dobrze rozumieli ordoliberałowie po II wojnie światowej). Zdaniem Hayeka najbardziej wyrazistym atrybutem liberalizmu, który odróżnia go w jednakowym stopniu od konserwatyzmu i socjalizmu jest pogląd, że moralne przekonania dotyczące spraw zachowania względem innych, które bezpośrednio nie dotykają sfery chronionej drugiego człowieka, nie usprawiedliwiają wymuszenia.
Dlaczego warto bronić liberalizmu? Bo jak słusznie stwierdził w swojej ostatniej książce „Myśli nowoczesnego endeka” Rafał Ziemkiewicz liberalizm to jak sama nazwa wskazuje idea wolności. Wolności dla wszystkich, nie dla najmożniejszych. To idea wychodząca z założenia, że ludzie, choć obdarzeni przez stwórcę w różnym stopniu zdolnościami, mają równe szanse, takie same dla wszystkich prawa korzystania z nich. Jedynym ograniczeniem dla indywidualnej wolności jest granica cudzej krzywdy. Realizacja tego ideału w sferze gospodarki wiedzie ku postulatowi państwa minimum, państwa nocnego stróża, którego zadaniem jest pilnowanie, aby reguły gry nie były łamane. Aby ci, którzy w jednej turze wzbogacili się bardziej od innych, nie byli w stanie użyć swej przewagi do zmiany reguł. I dalej: Przyczyną finansowego kryzysu nie jest żaden „kapitalizm”, ale właśnie jego brak. Kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości, od którego zaczęły się kłopoty, nie mógłby wybuchnąć, gdyby nie pompowanie państwowymi gwarancjami kredytów hipotecznych.
Czy Hayek rzeczywiście nigdy nie określał się mianem liberała, jak z całą stanowczością znawcy stwierdza K. Bosak? Nie znam wszystkich dzieł Hayeka, ale w jednym ze swoich sztandarowych esejów „Dlaczego nie jestem konserwatystą?” Hayek zajął stanowisko wprost przeciwne: Przy tym wszystkim, już wcześniej amerykańscy radykałowie i socjaliści zaczęli nazywać się liberałami. Niemniej jednak, w tym miejscu użyję słowa „liberalne” dla określenia zajmowanego przez siebie stanowiska, które, moim zdaniem, jest jednakowo różne zarówno od autentycznego konserwatyzmu, jak socjalizmu. I dalej określa cele liberałów: Powinnością liberała jest przede wszystkim pytać, w jakim kierunku podążamy, a nie czy mamy tam podążać szybko albo jak daleko. W rzeczywistości różni się on dziś od kolektywistycznego radykała znacznie bardziej niż konserwatysta. Podczas gdy ten ostatni ogólnie prezentuje zaledwie umiarkowanie nieprzychylne nastawienie do współczesności, liberał musi bardziej stanowczo sprzeciwiać się niektórym z podstawowych idei, które większość konserwatystów dzieli z socjalistami.
Zatem Hayek wyraźnie odcina się od konserwatyzmu, który może łączyć się z socjalizmem, a także nacjonalizmem: Dodam tylko, że owa nacjonalistyczna skłonność częstokroć pozwala przerzucić most między konserwatyzmem a kolektywizmem: niewiele dzieli myślenie w kategoriach „naszego” przemysłu czy surowca od żądania, aby zarządzano tymi państwowymi zasobami w interesie narodowym. (…) Nie muszę chyba dodawać, że tego rodzaju nacjonalizm jest czymś bardzo różnym od patriotyzmu i że awersja do nacjonalizmu jest w pełni zgodna z głębokim przywiązaniem do tradycji narodowych.
Czy faktycznie, jak twierdzi K. Bosak, aktualna sytuacja gospodarcza, całkowicie różna od tej z XVIII w. wymaga istotnych zmian w podejściu liberałów do gospodarki? Pogląd taki niezwykle popularny od początku XX w. skazywał myślicieli takich jak Mises i Hayek na całkowitą marginalizację. Jak słusznie zauważa Hayek wolny rynek to samorzutny, naturalny, niezwykle skomplikowany mechanizm, którego działania nie jest w stanie objąć i zaprojektować żadna kontrola i racjonalne ulepszenia urzędników: W rzeczy samej, częścią postawy liberalnej jest założenie, że, zwłaszcza na polu gospodarki, samoregulujące się siły rynku w jakiś sposób wywołają pożądane przystosowania do nowych warunków, chociaż nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak to się odbędzie w określonej sytuacji. Prawdopodobnie żaden czynnik nie potęguje bardziej wcale nierzadkiej postawy niechęci do pozostawienia rynku samemu sobie, jak niemożliwość wyobrażenia sobie, w jaki sposób bez rozmyślnej kontroli może zaistnieć pewna niezbędna równowaga między popytem a podażą, eksportem a importem, itd. Konserwatysta poczuje się bezpieczny i zadowolony dopiero wtedy, gdy ma pewność, że jakaś wyższa mądrość obserwuje i kontroluje zmiany, gdy wie, że jakaś władza jest odpowiedzialna za utrzymywanie zmian w stanie uporządkowania.
Zupełnie pozbawione jakichkolwiek podstaw jest odcinanie przez K. Bosaka ordoliberałów od liberalizmu i wiązanie ich przede wszystkim z tradycją konserwatywną. Ordoliberalizm to ruch intelektualny, który powstał w Niemczech w pierwszej połowie XX w. jako odpowiedź na radykalny zwrot spowodowany Wielkim Kryzysem z lat 1929-1932, polegający na odejściu od gospodarki wolnorynkowej i idei liberalnych w kierunku interwencjonizmu, kolektywizmu i totalitaryzmu. To rosnąca w Europie popularność ruchów kolektywistycznych pod postacią nacjonalizmu, komunizmu, faszyzmu i nazizmu skłoniła ordoliberałów do zrewidowania założeń klasycznego liberalizmu w sferze ekonomicznej i społecznej, tak aby bez naruszania fundamentalnych zasad gospodarki rynkowej wprowadzić pewne elementy socjalne dla utrzymania społecznego porządku i pokoju. A więc rewidowali oni założenia klasycznego liberalizmu, przy czym chodziło im o liberalizm europejski, bardziej racjonalistyczny niż w tradycji anglosaskiej, nie w celu odcięcia się od niego, ale zachowania w trudnych warunkach wieku XX zdominowanego przez ideologie etatystyczne i kolektywistyczne. Mimo uwag wobec liberalizmu, to wolność, osadzona w obyczajach, prawie i nierozłącznie związana z moralnością, znajdowała się wśród najwyższych wartości cenionych przez ordoliberałów.
Niezrozumiały jest także zarzut kierowany do współczesnych liberałów, jakoby ich głównym idolem był radykalny anarchokapitalista Murray Rothbard. O ile klasyczni liberałowie uznają konieczność istnienia państwa to libertarianin Rothbard jest przeciwnikiem tej instytucji. To jest zasadnicza różnica, w mojej ocenie dużo większa niż różnice dzielące włoski faszyzm i narodowy radykalizm. Jeżeli polscy narodowcy są tak czuli na punkcie określania ich mianem mussolinistów czy faszystów, nie powinni jednocześnie usiłować tworzyć skrzywionego obrazu środowiska liberałów jako radykalnych przeciwników państwa poddających się bezrefleksyjnie urokowi Rothbarda. Na marginesie tylko warto dodać, że M. Rothbard nie pomijał w swojej myśli kwestii moralności, co miałoby go odróżniać od „konserwatysty” Adama Smitha, lecz swoje koncepcje wolności oparł właśnie na moralności i prawie naturalnym, czemu m.in. poświęcił swoje dzieło „Etyka wolności”.
Podsumowując jak najbardziej warto bronić liberalizmu w klasycznym rozumieniu jako idei Wolności i Samorządu, polskich tradycji republikańsko-wolnościowych i patriotyzmu. Natomiast nie warto w XXI w. wracać do idei nacjonalistycznych, przechodzących swój renesans w związku z kryzysem gospodarczym w Europie, tyleż dalekich idei wolności i tradycyjnie rozumianej polskości, co mających wspólne korzenie ideowe z faszyzmem, socjalizmem, komunizmem i nazizmem.
Arkadiusz Jałowiec
członek Stowarzyszenia KoLiber,
pełnomocnik akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu”
Prosimy o wypełnienie wszystkich pól deklaracji zgodnie z prawdą oraz odesłanie jej skanu na adres koliber@koliber.org. Następnie skontaktuje się z Państwem prezes lokalnych struktur i poinformuje, jak dokończyć proces rekrutacji i w jaki sposób zacząć z nami działać.
Potrzebujemy tylko Twojego adresu mailowego, na który będziemy wysyłać newsletter. Nie poprosimy Cię o żadne inne dane osobowe.
Bycie Sypmatykiem naszego stowarzyszenia, choć ma wiele korzyści, nie wiąże się z żadnymi opłatami czy składkami.
© 1999-2023 Stowarzyszenie Koliber, ul. Żurawia 47/49 lok. 205, 00-680 Warszawa.