„Rząd zombie”, tak właśnie przywódca brytyjskiej opozycji z Partii Pracy, Jeremy Corbyn, nazwał gabinet Teresy May szesnastego stycznia br. na otwarciu debaty nad wotum nieufności dla pani premier. Pan Corbyn twierdził, że po wtorkowej porażce rząd powinien się podać do dymisji. Czego by nie mówić o socjalistach, to widać tutaj żelazną logikę, ale jeśli przywódca Partii Pracy zacierał ręce na myśl o stanowisku premiera, to pani May zrobiła mu niemałego psikusa.
Rzeczywiście sytuacja wygląda na skomplikowaną… Mało powiedziane. Naprawdę nie wiem o co chodzi Brytyjczykom. Po długich miesiącach negocjacji z przedstawicielami Unii Europejskiej miało się odbyć głosowanie nad sporządzoną umową już w listopadzie zeszłego roku. Jednak rząd May widząc, że raczej nie uda im się przepchnąć swojego projektu, odłożył to na później. No i wreszcie we wtorek piętnastego stycznia nadszedł sądny dzień. Najwyraźniej premier nie postarała się z przekonaniem członków własnej partii do wynegocjowanych warunków umowy, bo przeszło dwie trzecie parlamentu zagłosowało przeciw! Taka sytuacja wskazywałaby, że najwyraźniej parlament brytyjski chciałby powierzyć zadanie wyjścia z UE komuś innemu, skoro twierdzi że to, co wynegocjowała May jest niedopuszczalne. Tylko że dzień później ta sama Izba Gmin odrzuciła wotum nieufności wobec premiera. Wniosek z wotum wniósł wspomniany przywódca opozycji – Jeremy Corbyn.
Chyba pan Corbyn widział się już na miejscu pierwszego ministra, nawet jeśli nie po zdjęciu May z urzędu, to po zorganizowaniu wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Gdyby jeszcze Partia Pracy opowiadała się murem za pozostaniem w UE wszystko byłoby proste i zrozumiałe. Problem w tym, że w tym ugrupowaniu też zdania są podzielone, a sam Corbyn na pytanie o jego opinię, wymiguje się frazesem, że o tej sprawie partia zadecyduje demokratycznym głosowaniem.
Podsumowując sytuację w Izbie Gmin… Parlament nie chce przyjąć umowy w formie w jakiej wynegocjowała ją May, nawet członkowie jej partii głosowali przeciw. Pomimo, że porozumienie parlamentarzystom się nie podoba, to nadal widzą May na stanowisku premiera (choć to jest pewnie spowodowane chęcią utrzymania się konserwatystów przy władzy do końca kadencji, a wcześniejsze wybory niekoniecznie muszą pójść po ich myśli). Opozycja jak to opozycja rządu nie lubi, ale sama nie wie czy zostać w Unii czy nie, chociaż chętnie by się zamienili rolami z obecnymi rządzącymi. Obecnie główny problem Brytyjczyków jest taki, że zaraz mogą się obudzić z ręką w nocniku, bo z porozumieniem czy bez o północy z 29 na 30 marca Zjednoczone Królestwo opuści UE. Jednak wyjść bez umowy raczej by nie chcieli… Być czy nie być w Unii, oto jest pytanie. Finał ma jedynie dwa scenariusze, ale drogi do osiągnięcia któregoś z nich są różne.
Po pierwsze Wielka Brytania może po prostu wycofać wniosek i pozostać w Unii, tak jak orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w odpowiedzi na pytanie szkockiego sądu. Po drugie nadal niewykluczone (choć mało prawdopodobne bez wcześniejszych wyborów) jest ponowienie referendum w sprawie Brexitu, a wynik wcale nie musi być taki sam jak w 2016r. Inną opcją jest renegocjowanie porozumienia z UE w sprawie jej opuszczenia, tylko że przewodniczący Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker, mówił w listopadzie zeszłego roku przy okazji odroczenia głosowania w parlamencie brytyjskim, że drugi raz o tej umowie rozmawiać nie będzie. Wreszcie ostatnim, najmniej przyjemnym choć zarazem najciekawszym rozwiązaniem, jest opuszczenie Unii bez porozumienia.
Co dalej? Czy Juncker usiądzie do stołu z May, czy jednak Brexit będzie miał twarde lądowanie bez porozumienia? Wybory były w czerwcu w zeszłym roku, więc skoro wotum nieufności nie zostało przegłosowane, to rząd pewnie nadal będzie dążył do wyjścia z UE, a na przedterminowe wybory nie ma co liczyć. Chociaż po tym wszystkim, co się wydarzyło w tym tygodniu to kto wie, czy jeszcze się z Brexitu nie wycofają. Tak czy inaczej cyrk Monty Pythonona został ponownie otwarty, tylko że w brytyjskim parlamencie.
—————————————————————————————————————————————————————————
Konrad Wieczorek
Zdjęcie w tle pochodzi z bazy pexels.pl
Prosimy o wypełnienie wszystkich pól deklaracji zgodnie z prawdą oraz odesłanie jej skanu na adres koliber@koliber.org. Następnie skontaktuje się z Państwem prezes lokalnych struktur i poinformuje, jak dokończyć proces rekrutacji i w jaki sposób zacząć z nami działać.
Potrzebujemy tylko Twojego adresu mailowego, na który będziemy wysyłać newsletter. Nie poprosimy Cię o żadne inne dane osobowe.
Bycie Sypmatykiem naszego stowarzyszenia, choć ma wiele korzyści, nie wiąże się z żadnymi opłatami czy składkami.
© 1999-2023 Stowarzyszenie Koliber, ul. Żurawia 47/49 lok. 205, 00-680 Warszawa.